Przejdź do treści

Partyjka literacka: Maciej Miłkowski (Kraków) – Marcin Karnowski (Bydg.)

06.12.2014 Minęło

Interpretacja teksów – uczniowie z kółka polonistycznegoArety Rewińskiej-Łanoch, z Zespołu Szkół w Dąbrowie Chełmińskiejoraz z Gimnazjum w Ostromecku z klas Danuty Węgierskiej i Hanny German

Maciej Miłkowski – ur. 1980 w Łodzi. Prozaik, tłumacz, krytyk literacki. Ukończył psychologię na Uniwersytecie Łódzkim. Jest autorem kilkunastu przekładów książkowych z języka angielskiego. Publikował w „Tygodniku Powszechnym”, „Nowych Książkach”, „Zeszytach Literackich”, „Dekadzie Literackiej”, „Studium”, „Krakowie”. Na antenie internetowego Radia Studnia prowadzi poświęcony literaturze program „Mól książkowy”. Mieszka w Krakowie. W 2014 nakładem Fundacji Zeszytów Literackich ukazał się jego debiut literacki, zbiór opowiadań „Wist”.

Marcin Karnowski – ur. 1974 w Bydgoszczy. Poeta, prozaik, perkusista, bibliotekarz, animator kultury. Publikował m.in. w pismach „Fa-art”, „Ha!art”, „Korespondencja z ojcem”, „Fabularie”. Laureat ogólnopolskiego konkursu i współautor pokonkursowej publikacji „Pisz do Pilcha” (W-wa 2005). Wydał książki Notatki z podróży (Bydgoszcz, 2011) i Brudna forma (Bydgoszcz 2013). Nagrał kilkanaście albumów, zagrał ponad sto koncertów w Polsce i za granicą. Współtwórca festiwali Liberatak i Adaptacje oraz Czytelni Liberatury. Perkusista i autor tekstów w zespołach 3moonboys, Brda i Mara. Od 2012 r. perkusista Variété i George Dorn Screams.

 

Licytują wysoko – kilka kart

„Język polski jest językiem martwym – w takim sensie, że nie istnieją grupy ludzkie potrafiące się nim sprawnie posługiwać. Powtarzam grupy. Jednostki się tu nie liczą. Pojedynczy ludzie potrafią się przecież posługiwać również łaciną i esperanto” – podkreśla Maciej Miłkowski w opowiadaniu Polska. Niemniej obydwaj twórcy posługują się wysublimowanym językiem literackim; każdy wypracował własny styl. Autora Wista pozornie nie interesuje treść (choć w utworach jest ciekawa): „ja chcę być formą – doskonałą i plugawą, idealną i spaczoną, pierwotną i ostateczną – niebiańską i inferalną. Nie interesuje mnie prawdziwość opowieści, jedynie jej melodia.” Z kolei Marcin Karnowski w prozie codziennego życia odnajduje magię: „Tramwajowe okno szybko pokrywa się deszczem. Krople deformują świat: chodniki zwijają się nadymają; domom pęcznieją brzuchy, lampy garbią się jak starcy” (Notatki z podróży). Tak, jakby ktoś jeszcze, nie ze świata Mugoli, spoglądał równocześnie z bohaterem. „Widzę przystanek. Ludzie czekają stłoczeni pod wiatą. Nadjeżdżamy, reklamując klej do glazury. Drzwi otwierają się i następuje wyścig do wolnych miejsc. Jedna z siatek tesco rwie się i na podłogę wypadają mandarynki. Turlają się na zakrętach jak miniaturowe słońca” (Notatki z podróży).

Obydwaj pisarze obserwują rzeczywistość z grymasem dezaprobaty, wykorzystując arsenał ironii (np. Zakład Upokorzeń Społecznych). Uwypuklają podłość i pustkę moralną, zetkniętą z kłamliwym czarem telewizji, której poziom sięga dna. W której gada się o niczym z nikim. W opowiadaniu Macieja Miłkowskiego Hołd czytamy, że wykładowca powinien na egzaminie oblać studentów, gdyż „dobry aktor teatralny nie może mieć telewizora”. Obnażając miernotę intelektualną, twórcy eksplorują patologie społeczne, ale z dystansu. Bohater Karnowskiego wciąż pozostaje porządnisiem w białym, grzecznym kołnierzyku. Podmiot mówiący w Wiście nawet cytując wulgarną opinię  („Szeroko, wysoko i złota najebane” – o bazylice w Licheniu) jest zdecydowanie poza tym językiem.

Pisarze z tego samego pokolenia trzydziesto-czterdziestolatów jakby wstydzą się kraju, w którym rządzi głupota i pozerstwo (naszego). Znajdujemy ostre słowa stanowiące rozliczenie z polskością. W szerszym kontekście, wynikające prawdopodobnie z zaniepokojenia – stanowiące pytanie quo vadis kraju nad Wisłą?

Miłkowski pisze: „Wszystko tu jest (…) po polsku tu mówią, wąsy wszyscy noszą, a niektórzy nawet dżinsowe kurtki. I co ja mam tu teraz napisać? Że czuć wódką i kiełbasą? No kiedy czuć, niestety. Wszystko tu jest – nic tylko nasrać na środku, bo prawdziwy polski krajobraz bez kupy gówna na środku jest nie do pomyślenia. (…) Orzeł biały na czerwonym polu stąpa ostrożnie, aby nie wdepnąć w gówno” (Polska).

Karnowski też nie daje taryfy ulgowej ludziom nie myślącym. „ – Chyba trochę przesadzasz. Wymordowanie połowy ludzkości niewiele by zmieniło. JA – Ale połowy Polaków by się przydało. – Trzy czwarte. Nie stresuj się tak. Uważaj, bo zgorzkniejesz i zdziadziejesz. Urośnie tobie wąs. Szeroki, gruby i gęsty, klasyczny, wypełniający całą przestrzeń”. W innym miejscu pijany mężczyzna z amstafem pyta rozpaczliwie: – Dlaczego pan mi zniszczył tom Polskie?” (Notatki z podróży).

Obydwaj pisarze wydali dobre książki, które niewiele znaczą w dzisiejszym świecie, w sensie masowym. Są też zbyt skromni. Autor Wista jako motto cytuje słowa J. Brahmsa „Jeśli nie możemy pisać równie pięknie jak Mozart i Haydn, to piszmy przynajmniej równie czysto w kontrapunkcie i harmonii”. Z kolei M. Karnowski drugą książkę, pt. Brudna forma wydał w nakładzie… stu egzemplarzy w Bydgoskiej Fundacji Wolnej Myśli. Trudno w takiej sytuacji liczyć na komercyjny sukces.

Zaproponujemy Państwu Partyjkę literacką (nawiązanie do tytułowego opowiadania Wist, którego tematem jest gra w brydża) – dwóch autorów, dwóch prowadzących, choć tak naprawdę granice zacierają się. Grzegorz Wałęsa (psycholog, podróżnik) jak sam mówi o sobie, bohaterowie Miłkowskiego to jego literaccy alter ego. Radek Drwęcki (filolog, grafik) jest współautorem Brudnej formy, przyjacielem Marcina, grającym z nim od lat. W takiej obsadzie otwarcie cyklu „Rozmowy w Pałacu” zapowiada się bardzo ciekawie. Zapraszamy.

 

Alicja Dużyk, organizatorka spotkania, Pracownia Pałacowa

 

* Dojazd samochodem ze znajomymi lub autobusem z PKS. Z Bydgoszczy o g. 16.30. Powrotny z Ostromecka g. 19.27 lub 19.47, koszt ok. 4 zł.